piątek, 24 stycznia 2020

Rozdział VI (Zofia Kozłowska)


     Po uzgodnieniu całego planu, mężczyźni wyruszyli w stronę baru, który miał zostać okradziony przez gang SERPEN oraz gang Kocic dzisiejszej nocy. Jednakże nic nigdy nie może być zbyt proste. Ricardo wraz ze swoim synem musieli dostać się tam pieszo, ponieważ o tej godzinie, a konkretniej o 3:05, nie jeździły żadne autobusy, a dojechanie pod bar autem było zbyt ryzykowne, gdyż wiązało się to z możliwością zdemaskowania przez gangi. Czas również nie był po stronie detektywa, ponieważ, aby dotrzeć do baru, potrzebował minimum dwudziestu minut, co sprawia, że dotarłby na miejsce dwie minuty przed czasem. Mężczyzna nie zdołałby wtedy odpowiednio przygotować się na spotkanie z rabusiami.
 Przemyślenia detektywa przerwał Mohambi.
- Myślę, że powinniśmy się rozdzielić. Jeżeli ktoś z gangu nas zobaczy, zaalarmuje pozostałych i cały nasz plan się nie powiedzie.
     Ricardo w odpowiedzi tylko pokiwał głową. Przy najbliższej uliczce rozdzielił się z synem i ruszył dalej. Pomimo, że miał niewiele czasu, szedł powoli i spokojnie, aby przypadkiem nie wydawać żadnych dźwięków.
     Jednak, gdy zaczął dochodzić do baru, jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Była nią cisza. Taka, która nie zwiastowała, że za parę chwil rozpocznie się tu napad. Mężczyzna nie musiał długo czekać, żeby zmienić swoje myślenie. W oddali usłyszał warkot motorów, które z każdą sekundą się nasilały. Detektyw szybko wszedł w pierwszą, zaciemnioną uliczkę, aby nikt go nie zauważył i by mógł z ukrycia obserwować poczynania gangów. Słyszał i widział bardzo dokładnie, jak obok niego przejeżdżają motory, jednakże naliczył ich tylko dwanaście.
- Czyli w okradaniu baru nie bierze udział cały gang. Bardzo sprytnie - pomyślał Ricardo. Wśród rabusiów nie zauważył jednak Mohambiego, co lekko go zdziwiło. Z tego co mu mówił, nie mieli okradać żadnych innych miejsc.
     Wtedy detektyw zrozumiał jedną, ale za to bardzo istotną rzecz. Bar, pomimo, że był celem obu gangów, nie był ich jedynym.
- Najprawdopodobniej nie powiedzieli Mohambiemu wszystkiego, ponieważ mu na tyle nie ufali. W takim razie już rozumiem, dlaczego w napadzie bierze udział tylko część gangu. Reszta zapewne okrada inne miejsca - pomyślał detektyw.
    W tym momencie usłyszał głośny alarm dochodzący z baru, co mogło oznaczać tylko jedno. Napad się rozpoczął.

1 komentarz: