Agent P został postrzelony w ramię, lecz
nie to było najgorsze. Słysząc krzyk dzieci, natychmiast rzucił się w stronę
kurtyny, modląc się, aby nic im się nie stało. W tym czasie policjanci zdążyli
wyprowadzić rabusiów z pomieszczenia. Agent P, odsuwając ostatkiem sił kurtynę,
uwolnił dzieci. Okazało się, że kule, które wystrzelił jeden z rabusiów,
zostały we wnętrzu zasłony. Widząc na jak duże niebezpieczeństwo naraził swoją
rodzinę, postanowił raz na zawsze zlikwidować gang. Chciał porozmawiać z zatrzymanymi,
aby dowiedzieć się jakichkolwiek informacji, ale policja już dawno odjechała.
Nie miał czasu na czekania, aż policjanci
przesłuchają rabusiów i przekażą mu potrzebne informacje. Postanowił
działać na własną rękę.
Zaniósł dzieci do domu, opatrzył swoją
ranę, poczekał, aż maluchy usną i wybrał się na miasto. Idąc w stronę hotelu,
gdzie Ricardo widział gang tamtej nocy, nagle usłyszał pewien szelest. Na
początku pomyślał, że to pewnie jakiś szczur, po chwili zdał sobie sprawę, że
ktoś go śledzi. Starając się racjonalnie myśleć, poszedł za hałasem. Skręcił w
jakąś strasznie ciemną, wąską uliczkę. Nagle zobaczył zakapturzoną postać
stojącą naprzeciwko niego. Po głosie domyślił, się że to Christian. W ręce
trzymał broń. Agent P postanowił porozmawiać z chłopakiem.
- Dlaczego to robisz?
- spytał.
- Bo jestem częścią
ich rodziny - odpowiedział chłopak.
- Dlaczego wciągnąłeś
w to mojego syna?
- Sam sobie na to
zasłużył, zawsze wtykał łapska tam, gdzie nie trzeba. Zresztą nie trzeba było
go długo prosić. Od zawsze wiedziałem, że pan coś ukrywa, a Mohombi okazał się
idealną przynętą.
Agent P chciał coś odpowiedzieć, ale nagle
poczuł dziwne ukłucie w szyję.
Obudził się na złomowisku. Ręce i nogi miał
związane sznurem, a na szyi miał założoną obrożę, która z każdym jego ruchem
coraz bardziej ściskała mu tchawicę.
Naprzeciwko niego stał Gang Serpen wraz z Kocicami. Mężczyzna chciał z
nimi porozmawiać. Wtedy zorientował się, że jego usta są zaklejone taśmą.
Osłabiony i zmęczony Ricardo wiedział, że wkrótce czeka go śmierć. Jego ubrania
były rozerwane na strzępy, a ciało zakrwawione. Z nadgarstków leciała krew,
usta zasinione, twarz obita. Nagle wszyscy się rozeszli, a z oddali wyłoniła
się pewna postać. Zmęczone oczy mężczyzny nie potrafiły określić, kim jest,
ponieważ miała na sobie kominiarkę. Wysoka, chuda kobieta o długich, rudych
włosach powoli zbliżała się w stronę Agenta P. Kiedy była wystarczająco blisko,
zdjęła kominiarkę.
Mężczyznę zamurowało. Okazało się, że była
to jego ex - żona, która niby była w więzieniu. Nagle kobieta podeszła do
mężczyzny i zdjęła mu taśmę z ust. Agent P wiedział, że będzie to długo
rozmowa. Miał wiele pytań, na które nie znał odpowiedzi, lecz to, czego się
dowiedział, zszokowałoby niejedną osobę.