Zaspany spojrzał na
telefon, zdołał dostrzec, że wreszcie ktoś do niego napisał. Wiadomość była
wysłana z nieznanego numeru. Podano tylko adres i datę - ulica Cedrowa dzisiaj o
osiemnastej piętnaście. Ricardo miał przyjść oczywiście sam. Pomyślał, że to, co
się dzieje, przypomina scenariusz filmu sensacyjnego. Informacja, którą uzyskał, wykluczała współpracę z policją. Ricardo był pewny, że nie zrobi niczego, co naraziłoby
jego dzieci na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Adres, który był w przesłanej
wiadomości, sugerował, że miejsce spotkania będzie w okolicy parku. Ricardo
poczuł się zaniepokojony, gdyż park był generalnie nieoświetlony i ostatnio
dość mocno zarośnięty. W parku sporo było starych drzew, wieczorem było tam
dość niebezpiecznie. Jednak myśl o odzyskaniu dzieci dodała Ricardo odwagi.
Szybko ubrał ciepłą kurtkę, wieczorem mogło
być chłodno. Miał jeszcze trochę czasu, ale postanowił pójść wcześniej, żeby
się trochę rozejrzeć. Może zapamięta jakieś szczegóły, które będą istotne dla
sprawy uwolnienia dzieci. Park był nieopodal, wystarczyło dwadzieścia minut i
był już na miejscu. Kiedyś lubił przychodzić do parku w letnie wieczory.
Pomyślał, że było to tak dawno, że już prawie zapomniał, jakie to było
przyjemne. Czuł wtedy zapachy niedawno rozkwitłych roślin, zapach skoszonej trawy i świeżość powietrza, które muskało mu delikatnie twarz. Ale
teraz nie był czas na przemyślenia, teraz trzeba było działać.
Od pewnego czasu miał dziwne poczucie, że
ktoś go obserwuje. Nie pomylił się. Podszedł do niego mężczyzna, wyglądający na
jakieś czterdzieści lat. Mimo podekscytowania starał się trzymać nerwy na wodzy
i nie zrobić niczego nieoczekiwanego, żeby nie spłoszyć mężczyzny, który był w
końcu jedynym ogniwem, które mogło go połączyć z dziećmi. Mężczyzna skinął ręką, wskazując kierunek i zaprowadził go do samochodu. Po krótkiej podróży za miasto
wysiedli na parkingu przed wyglądającym na opuszczony budynkiem. Obok głównych
drzwi znajdowała się klawiatura do wbicia kodu. Mężczyzna wbił kombinację cyfr. Budynek okazał się opuszczonym laboratorium chemicznym. Było one
wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt laboratoryjny. Ricardo nie dowiedział
się jednak, czym zajmuje się laboratorium i jakie wykonuje badania. Zobaczył też
pracowników stojących przy sprzętach i zajmujących się pilnie różnymi
badaniami. Ricardo z ciekawością zaczął przyglądać się jednemu z pracowników
ubranemu w biały kombinezon, okulary ochronne i jednorazowe rękawice, który z
uwagą wlewał niebieską substancję do zlewki. Po wlaniu z naczynia zaczął
wydobywać się gęsty biały dym.
Nagle ktoś poklepał go
po ramieniu…….