poniedziałek, 20 stycznia 2020

Rozdział V (Michał Dembiński)


     Wśród gangu SERPEN zauważył Mohambiego, który stał z pistoletem w ręce i miał taki sam tatuaż jak wszyscy inni z gangu. W tym samym czasie BAH! wokół Ricardo rozległy się strzały.
- Dorwać tego bibliotekarza! Zastrzelić go! - krzyknęła dziewczyna z gangu kocic.
    Ricardo zmuszony był gdzieś się schować, ponieważ nie mógł uciec (wszyscy z gangu mieli motory, a on jedynie własne nogi).
     Agent.P wskoczył do śmietnika w ciemnej alejce i tam przeczekał to polowanie na niego. Udało mu się tym razem uciec, ale mimo że spędził tam kilka godzin, nadal zastanawiał się, jak Christian mógł go zobaczyć podczas jakiegoś napadu, przecież wtedy to on cały czas  obserwował przestępcę. Raptem po 10 minutach domyślił się, że Mohambi maczał w tym palce. Skoro należy do gangu to musi go obserwować.
    Przez kolejny tydzień Mohambi nie wracał do domu i nie odbierał telefonu. Ricardo musiał wydusić z niego potrzebne informacje, ponieważ i tak pewnie już wiedział o jego nocnym zajęciu. Nagle wpadł na pomysł, jak sprowadzić go domu. Lenka od kilku dni była chora na grypę, więc Ricardo postanowił wysłać SMS-a do Mohambiego z treścią, że dziewczynka jest poważnie chora. Bez większego zaskoczenia dla naszego agenta chłopak następnego dnia wszedł do domu.
- Chyba musimy sobie poważnie porozmawiać - rzekł Ricardo.
- Chętnie - odpowiedział z ulgą chłopak.
- Więc może ty zacznij.
- Zaczęło się od niewinnego zakładu o przysługę, który przegrałem. Miałem dostarczyć paczkę. Gdy doszedłem pod określony adres, mężczyzna zapytał: „Masz tę kokainę?” Wtedy rzuciłem paczkę i uciekłem, nie wiedziałem, że w niej będą narkotyki. Okazało się, że koleś, któremu dałem tę paczkę, powiedział, że mu jej nie dałem i nigdy mnie nie widział. Powiedzieli, że jeśli nie dołączę do gangu SERPEN czyli
Super
Ekstra
Rabusie
Pragnący
Ekstremalnych
Napadów
to zabiją całą moją rodzinę i to w zasadzie tyle, a i przepraszam, że powiedziałem im, że ich śledzisz.
- Doceniam twoją szczerość.
- Poza tym wiedziałem, że Lenka nie jest poważnie chora. Wydało mi się to oczywiste, nie mógłbym i tak przyjść tu wcześniej niż dziś, ponieważ udało mi się ich okłamać, że Marcel ma dzisiaj urodziny.
- Ale Marcal ma dzisiaj urodziny. Zapomniałeś?
Kilka minut ciszy.
- Tak czy siak, mam dla ciebie ważną informację. Jutro zamierzają okraść ten bar na Spring Ave o godzinie 03:27.
- Więc muszę ich powstrzymać, a ty mi w tym pomożesz.
- Jjjaa?!

1 komentarz: