Dzieci Agenta P
przebywały właśnie w domu, martwiąc się o stan własnego ojca. Nikt do nich nie
dzwonił, nikt nie podsyłał paczek ani nikt nie zostawiał sekretnych wiadomości,
gdzie jest ich ojciec. Po 3 dniach czekania postanowiły wziąć się w garść i
pójść na poszukiwania ojca. Wzięły tajne sprzęty z jego gabinetu i ruszyły na
miasto. Ponieważ wszyscy byli dobrzy z informatyki, umieli obsługiwać narzędzie
namierzające telefon, z którego dzwonił ojciec, aby upewnić się czy wszystko
jest w porządku.
Namierzyli go! Był
20 kilometrów od miasta przy jakiejś tajnej bazie wojskowej nieużywanej od
kilkudziesięciu lat. Od razu postanowili uwolnić ojca. Przejechali autobusem do
tego miejsca i zaczaili się przy bazie. Spostrzegli, że w środku znajdują się
jacyś ludzie, którzy szykują się do wyjścia. W tłoku poznali swoją matkę,
bardzo się zdziwili, że nie ma jej w więzieniu, ale teraz bardziej skupili się
na uwolnieniu Agenta P.
Większa część
gangu wyjechała na akcje, więc dzieciom nie zostało dużo osób do pokonania.
Jeszcze lepszą wiadomością dla dzieci było wyjście na przerwę całej reszty
gangu, a że poszli oni na spacer, w budynku, jeśli ktoś był, to tylko ich
ojciec. Szybko, ale niepostrzeżenie wkradli się do środka, od razu słychać było
jak ktoś z zamkniętego na klucz pomieszczenia jęczy i próbuje wezwać pomoc.
Dzieci, ponieważ były silne, wyważyły drzwi i weszły do środka. Na samym środku
leżał ledwo przytomny tata. Natychmiast zadzwonili pod 112 i poprosili o
karetkę i oddział antyterrorystów.
Niestety w pewnym
momencie ktoś wszedł do środka. Jak najszybciej przeszli do kolejnego
pomieszczenia, gdzie zamknęli się od środka. Wszyscy, którzy wrócili, wiedzieli,
że coś się dzieje nie po ich myśli i chcieli uciekać, lecz okazało się, że
drzwi są zamknięte i nie mogą wyjść z budynku. Nikt nie wiedział, jak to się
stało i cały gang wpadł w panikę. Lenka, która nie rozłączała się z policją,
zrelacjonowała im dokładnie co się stało. Kilka chwil później do budynku
wleciał oddział antyterrorystów, który znokautował i uwięził wszystkich z gangu,
którzy byli w środku, a ponieważ nikt z gangu, który był w środku ,nie
powiedział tym na akcji, że coś się dzieje, cały gang SERPEN i gang kocic
został uwięziony. Ricardo został przewieziony do szpitala, gdzie go wyleczono i
po 3 tygodniach mógł wrócić do domu. Mohambi został wypuszczony z więzienia i
cała rodzina powróciła do szczęśliwego i spokojnego życia.